7 listopada 2016

O: Wyzwanie 1: Ten, który kroczy przez wymiary

    Okropnie dawno mnie tu nie było. Już dwa i pół roku, a to bardzo niedobrze dla moich zdolności pisarskich. Postanowiłem powrócić, ale muszę jeszcze wrócić do pisarskiej wprawy, dlatego podjąłem się wyzwania napisania stu oneshotów na sto tematów ze znalezionej przeze mnie w internecie listy~ Lista jest po angielsku, więc moja interpretacja przy słowach wieloznaczeniowych... Jest moja. Jednakże przed każdym opowiadaniem napiszę, jaki temat był to po polsku. Oneshoty nie muszą mieć ze sobą nic wspólnego, ale mogą. Zapewne głównie bohaterów. Zapraszam tych, którzy tu jeszcze są i którzy przybędą~


Wprowadzenie
~*~*~*~*~*~
    W całkowitym milczeniu przyglądał się złotej kuli, gdy ta chowała się za odległymi drzewami, pomarańczowym barwom, które tak nieostrożnie nadawała niebu; obserwował ten rumieniec, który pozostawiła, gdy ukryła się za drzewami i ostatnią łunę światła, która wyszła na powitanie pięknym ciemnościom.
    Och, jakże on gardził słońcem, jego samolubną atencyjnością, gdy swoim blaskiem przysłaniało gwiazdy. Pragnęło być na niebie samotne, jedyne wspaniałe.
    Odwrócił wzrok od pozbawionego szyby okna, świadomością wracając do niewielkiej kapliczki, w której się znajdował. Właściwie nie było w niej nic specjalnego, ot prostokątna, drewniana struktura pośrodku wysokich traw. Pomieściłaby cztery osoby, może pięć, gdyby się ktoś uparł, a nawet nie było w niej niczego, prócz dwóch okien – na wschód i zachód – oraz powodu, dla którego została wybudowana. W drewnianych ścianach, bowiem ukryta przed deszczem, śniegiem i przypadkowymi oczami była kamienna, niezbyt wielka i bardzo uproszczona rzeźba kobiety. Stała prosto przy węższej ścianie naprzeciw wejścia pozbawionego drzwi, z wygrawerowanymi wszystkimi fazami księżyca na łysej głowie i wpatrywała się pustymi oczami w stojącego naprzeciw mężczyznę, a jego fiołkowe oczy nie pozostawały jej dłużne.
    Pomimo nastałej nocy wewnątrz panował jedynie półmrok, jako że przecudowne, księżycowe światło tej pełni perfekcyjnie odnajdywało drogę do środka przez wschodnie okno, wypełniając obecnego tu nienaturalnym ciepłem. Niedługo też potem w jego umyśle uformowały się słowa, jakby jego własne myśli, ale czuł obecność, a uczucie to dawało mu pewność, że to nie on sam podświadomie rozmawia ze sobą.
    Postanowiłeś spełnić prośbę.
    Trudno powiedzieć, że coś postanowił, właściwie jeszcze nie wiedząc, jakaż to prośba. Wiedział tylko coś o zadaniu, które wymagać będzie od niego pełnego poświęcenia, ale Ona lubiła czekać ze szczegółami do ostatniej chwili.
    - Zawdzięczam ci życie, Matko, a ty nie znajdziesz nikogo lepszego do zadania o wielkiej wadze – pewnym siebie głosem zwrócił się do posągu. Nie musiał się odzywać, nie musiał zwracać się do tego ludzkiego wyobrażenia Księżycowej Panny, ale taka była jego ludzka natura, że wygodniej było mu zwracać się do bliżej znanego mu kształtu niźli do pustki.
    Pójdziesz w podróż. Znajdziesz stworzenie.
    Zamknął oczy na chwilę, kiedy jego umysł wypełniły myśli, wspomnienia, emocje na temat istoty, którą jego Bogini chciała odnaleźć, jednak… On sam niewiele z tego zrozumiał. Coś, podróżujące wszędzie, zawsze, dowolnego kształtu. Nie był pewien czy jakkolwiek dobrze odebrał dane mu wizje. Może potrzebował czasu, żeby to poukładać, a przynajmniej na to liczył, dlatego postanowił zapytać, w jaki sposób ma znaleźć „stworzenie”. Odpowiedź ubiegła wszelkie słowa.
    Podaruję ci moc kroczenia przez Światy i rozumienia ich. Będziesz musiał pamiętać jednak, że wolno Ci będzie wejść jedynie do światów, w których istnieje twój duchowy odpowiednik, ale nie będziesz mógł zostać w żadnym na długo. Świat w końcu zorientuje się, że jest was dwóch i będzie próbował pozbyć się któregoś. Zważ też na to, że bezpośrednie spotkanie z „drugim tobą” może być niebezpieczne, a w każdym Świecie czas płynie inaczej. Gdy my tu rozmawiamy, w innym Świecie może minąć dekada.
    Nastała krótka przerwa, podczas której mężczyzna przyswajał nową wiedzę. Wszystko to wydawało się niesamowicie szalone i nierealne, ale bardziej zrozumiałe niż poprzednia wizja.
    Być może nigdy nie wrócisz do swojego domu. Jesteś gotowy poświęcić wszystko, co posiadasz?
    Pytanie było ciężkie, ale musiało paść. Od początku spodziewał się, że „wielkie zadanie” w myśli Srebrnej Pani będzie czymś, co wymaga poświęcenia życia. Musi porzucić kilku swoich przyjaciół, ale oni przecież zawsze byli na to gotowi, czyż nie? Był osobą, która pojawiała się i znikała na długi czas, równie nieprzewidywalną, co wola Księżyca, wola jego Matki. Był Jej „dzieckiem” i taka była jego natura. Odwrócił wzrok od rzeźby, spoglądając na nocne słońce, wspinające się po granatowym niebie, jak gdyby chciało zawładnąć nim na zawsze.
    - Pytasz, ale znasz odpowiedź. Dlatego wybrałaś właśnie mnie. Odnajdę dla ciebie ten kosmiczny byt lub skonam ze starości. – Jego głos wyrażał pewność siebie, a serce ufało Bogini, chociaż nie do końca rozumiało Jej wolę. Nie zwykł dużo pytać, Jej głos zawsze ratował go z najcięższych sytuacji, a raz nawet wyrwał z objęć śmierci.
    Stworzenie jest świadomością. Nie odnajdziesz stworzenia całkiem sam, bo nawet ja nie potrafię, jednakże znalazłam kogoś, kto potrafi skontaktować się ze stworzeniem. Zaczniesz od jego znalezienia i nakłonienia, aby przedstawił cię stworzeniu.
    Mężczyzna pozostał w ciszy przez dłuższy czas, spoglądając na swoje blade dłonie - naznaczenie, do którego wliczały się również srebrne włosy. Charakterystyczne cechy dla wszystkich, których Matka wybrała na swoje dzieci. Ostatecznie ukląkł naprzeciw Jej kamiennego wizerunku i pochylił głowę.
    - Jestem gotowy – rzekł jedynie, po czym jego lewe oko rozpalił ból. Jęknął głośno, zaciskając powieki. Skulił się, zakrywając dłonią lewą stronę twarzy, kiedy palenie tylko się nasiliło.
    Jestem zaszczycona twoją służbą, mój drogi Wilku.

2 komentarze:

  1. Tekstu nie dużo, a jednak jakimś cudem zawsze sprawiasz (talent, dlatego powinieneś się zdecydowanie więcej tutaj produkować, a nie xD), że w moich wyobrażeniach jest tego wiele, a potem zwyczajowo łaknę jeszcze więcej i więcej. Cholernie wciągające i przyjemnie magiczne. Nie umiem zbytnio w pochwały, dlatego wiedz tylko, że bardzo doceniam wszystko, co tworzysz. Życzę weny :3
    Ps. Niecierpliwie czekam na 3 wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyłeś mnie, już tym pierwszym opisem. Jest taki barwny, poetycki, działający na wyobraźnię. W ogóle wszystkie opisy są przepiękne pod względem literackim. Gdy czytałam opowiadanie po raz pierwszy wydawały mi się zbyt ciężkie i pompatyczne niekiedy, ale teraz zaczęłam zauważać, że w sumie idealnie przecież oddają klimat tego tekstu.
    Główny bohater to cudownie skonstruowany fanatyk religijny, świetnie pokazałeś jego poświęcenie i zapatrzenie w bóstwo (co mi przypomina o tych wszystkich mitologiach starożytnych, w których herosi też wyprawiają się w drogę dla swoich bogów, by coś zdobyć i pokazać męstwo). Ma się do niego zresztą mieszane uczucia – z jednej strony jako postać jest doskonały, z drugiej zaś jego czyny i zostawienie przyjaciół, rodziny jest tak amoralne, że aż się chce powiedzieć "no i co ty gościu robisz".
    I nawet nie mam słowa jednego, by ci to jakoś skrytykować – tekst jest płynny, czyta się go z rozkoszą i chce się poznać dalsze losy tego nieszczęsnego Wilka.

    OdpowiedzUsuń